Z drugiej strony, uroda nie gwarantuje nam szczęścia. Każdy z nas może zostać wystawiony na próbę, której nie podoła. I wtedy białe zęby i szlachetne rysy twarzy na nic się przydadzą. I tak sobie teraz myślę, że w pewnych przypadkach, może nawet trudniej jest być pięknym (hmm...) z tych samych powodów, które wymieniłem w pierwszym akapicie. Ciężej ci będzie znaleźć przyjaciela czy prawdziwą miłość. Tracisz to "sitko", eliminujące próżnych ludzi.
Ja, jako niezbyt piękne stworzenie, zmieniłbym w sobie wszystko. Tu sobie dodał centymetrów, tam odjął, tu poszerzył, tam zwęził. Jak pisała kiedyś Justyna - chciałbym, żeby Bóg sprawił bym był głupszy, ale ładniejszy. Bo te zalety, które posiadam tak naprawdę nie liczą się dzisiaj. Doceniam je, jasne, i cieszę się, że są, ale przydałby się taki reforge statystyk. Może wtedy patrzyłbym w lustro i kochał osobę, którą w nim widzę.
A na koniec modlitwa:
Panie, daj mi odwagę, abym zaakceptował to, czego nie mogę zmienić, siłę, abym zmienił to, co mogę i mądrość, abym umiał dostrzec różnicę.
Z Bogiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz