niedziela, 16 września 2012

O tym, kim byłbym - cz.2

Dzisiaj spojrzałem na siebie bardziej krytycznie niż ostatnio. I trochę mi wstyd, bo pisałem o głupocie, a sam chyba popełniłem głupstwo. Ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że powinienem pisać dalej, bo to doskonały sposób na doskonalenie siebie.

Zadajmy jeszcze raz pytanie "Kim byłbym, gdyby nie moje zwątpienia?".

Może pokornym Katolikiem, który co prawda grzeszy, ale jednak chodzi do tego kościoła, spowiedzi, przyjmuje Eucharystię i co niedziela coś mu w tej głowie z kazania zostaje? Gejem, który ma chłopaka i to wszystko, co piękne w związku: czułość, bliskość, tęsknotę i troskę? Normalnym, przystojnym, dobrze zbudowanym, zdrowym mężczyzną? Człowiekiem, który nie zna samotności, cierpienia i nie zgorzkniał, bo od roku siedzi w domu?

Nie wiem tego. Nikt nie wie. Mogło być tak lub inaczej. Jedno jest pewne - jestem, kim jestem. I jedyne, co mi pozostaje to ufać w to, że Bóg ma dla mnie plan, być może najlepszy z możliwych. I sprawi, że będę tym, kim mam być.

Z Bogiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz