czwartek, 20 września 2012

O tym, że się poddaję...

... i nie idę dalej. Mam dość szarpania się ze sobą, z Bogiem i z otaczającym mnie światem. Mogę się starać, żeby było lepiej, ale przecież i tak nie będzie "dobrze", więc jaki w tym sens? Będę czekał, nie wiem ile, rok, dwa, dziesięć. Aż coś się zmieni. Tak, samo, bez mojej ingerencji. Ja jestem bezsilny. A do tego czasu? Zmarnuję czas, grając w jakieś idiotyczne gry komputerowe albo siedząc na Facebooku. Może nie zasługuję na nic więcej...

1 komentarz:

  1. Samo nigdy się nie zmieni, trzeba włożyć w to ciężką pracę...

    OdpowiedzUsuń